Urszula Zalewska: „To sprawia mi frajdę, to mnie kręci!”
Jest gdynianką z dziada pradziada. Ma multum pomysłów i wszystkie je realizuje. Historię Urszuli Zalewskiej poznamy w filmie dokumentalnym „Założę czerwone spodnie”. Wystąpi w nim, jako jedna z dziesięciu kobiet, których nie ogranicza wiek.
Gdybyś miała przedstawić siebie w skrócie, to co byś powiedziała?
Urszula Zalewska, kobieta spełniona, działaczka społeczna, prezeska Fundacji „NADAKTYWNI” którą utworzyłam z mamą i córką, laureatka konkursu im. Heleny Radlińskiej, absolwentka Programu Liderzy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Fundację Szkoła Liderów, członkini Pomorskiej i drugą kadencję Gdyńskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, radna Śródmieścia Gdyni. To ja!
Jesteś jedną z bohaterek filmu „Założę czerwone spodnie”. O czym w nim opowiadasz?
Opowiadam o pewnych obszarach swojego życia. Opowiadam o tym, że warto uwierzyć w spełnianie się marzeń, ale nie w to, że spełniają się one same. Tak naprawdę, żeby się ziściły, trzeba popracować; w moim przypadku jest to możliwe wyłącznie z ludźmi. Jestem liderką zespołową, nie wyobrażam sobie działalności solowej, aczkolwiek wiem, że innym to wychodzi. Mnie nie. Ja czerpię siłę z działań ludzi i to sprawia mi frajdę, to mnie kręci.
W filmie będziemy mogli zobaczyć, jak dziergasz z koleżankami. Co chcesz przez to pokazać widzom?
Dziergam z wolontariuszkami. Jednym z projektów Fundacji „NADAKTYWNI” jest „Manual Factory dzierganie z sercem” trwający już siódmy rok. To projekt na bazie dziergania, ale tak naprawdę dzieje się wiele rzeczy na wielu płaszczyznach. Wyciągamy seniorki z domów, powodujemy, że czują się potrzebne. Ważna jest też integracja międzypokoleniowa, bo jednocześnie uczymy dziergania młode dziewczyny. Dzierganie jest frajdą, rodzajem odpoczynku, a przy okazji robimy koce dla domów opieki społecznej, szale dla pań w hospicjach i skarpetki dla dzieci w szpitalach.
W filmie pojawia się także wątek ubierania przestrzeni publicznej.
Tak. Raz w roku cała dziergająca społeczność na świecie, a jest ich więcej, niż wszystkich Polaków, w drugą sobotę czerwca obchodzi Międzynarodowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych. My w Gdyni robimy to prawie co roku. Wyszukujemy jakiś fragment przestrzeni i staramy się ją zaaranżować miękkimi, fajnymi, wydzierganymi rzeczami, w odróżnieniu od takiego twardego, nieodwracalnego graffiti. Obdziergiwałyśmy w Gdyni słynny pomnik rybek, dziergałyśmy u stóp Abrahama florę i faunę morską, a teraz zastanawiamy się, w co w przyszłym roku ubierzemy pomnik przedstawiający Parę Kaszubów.
W filmie mówisz również o swojej działalności z innych dziedzin.
Tak, jestem radną Śródmieścia Pochodzę z rodziny, która budowała Gdynię i dla mnie jest to moje miejsce na ziemi. Nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Zależy mi na tym, żeby w Gdyni dobrze się mieszkało. Nie jest łatwo, bo potrzeby mieszkańców są różne. Wypośrodkowanie bywa czasem skomplikowane.
Nie będziemy zdradzać wszystkich tajemnic, tu zapraszamy widzów do obejrzenia filmu. A tymczasem powiedz, jakie masz najbliższe plany? Nad czym pracujesz?
Ale jako kto?
No właśnie, jako kto? Dobre pytanie.
(śmiech)
To może opowiedz, co planujesz i jako kto.
(śmiech)
Po skończeniu 60. lat dostaję sygnały od moich rówieśniczek, że trochę ubywa nam pewności siebie. To głupie, ale tak jest. Poczucie pewności u kobiet 60 plus trochę maleje, a ja marzę o tym, żeby wszystkie kobiety w Polsce poznały WenDo. I dlatego też, jako radna, w konkursie miasta „Przyjazna dzielnica” napisałam projekt o Gdyńskiej Akademii Samoobrony Seniorów. Jednym z punktów projektu jest WenDo. Bardzo się z tego cieszę, sama też chcę przez to przejść. Bo z nami kobietami to trochę jest tak, że nie uderzymy, bo boimy się zrobić krzywdę. W zamian tego mówimy: „Ojej, ty wstrętny wrogu, przestań nam to robić!” A nie! Ja chcę to zmienić! Takie warsztaty przemeblowują ci sposób myślenia w przypadku znalezienia się w sytuacji zagrożenia.
Podoba mi się też idea ogrodów społecznych. Co prawda w mojej ukochanej Gdyni 1/3 powierzchni to tereny zielone, ale w centrum wcale ich tak dużo ładnie zagospodarowanych nie ma.
Znalazłam w Polsce jedną z fundacji, która daje środki na takie ogrody społeczne i myślę, że nad tym właśnie popracuję.
A jako prezeska fundacji co planujesz?
Jako prezeska fundacji dużo rozmawiam z moimi dziewczynami. I często słyszę: „marzy mi się”, „chciałabym”, „fajnie by było”. I trzy lata temu jedna z dziewczyn powiedziała: „Jak ja chciałabym nauczyć się tkać!”. I to było ziarenko, które zaczęło mi kiełkować w głowie. Zaczęłam się rozglądać. W gdyńskim Laboratorium Inicjatyw Społecznych odbyło się spotkanie innowatorów społecznych Ashoka. Były tam dziewczyny z małej wioseczki Mikorowo. Zapytałam, czy mogłyby zorganizować warsztaty tkackie. I tak się zaczął nasz kontakt, który niedawno zaowocował wyjazdem na naukę tkania. Wsiąkłyśmy w tkactwo po uszy! Teraz chcę w Gdyni zorganizować pracownię tkacką. Starania już trwają. Naszym wkładem będą krosna, które już kupiłyśmy i włóczka, którą już zebrałyśmy i którą nam podarowano. Ale tak naprawdę w tym wszystkim najważniejszy jest wspólnie spędzony czas. Chcemy oderwać młodzież od Pokemonów i komputerów. Spowodować, że ludzie będą się spotykać i rozmawiać. Że coś się zadzieje, jak kiedyś.
Historię Urszuli Zalewskiej poznamy w filmie dokumentalnym „Założę czerwone spodnie”. Zalewska wystąpi w nim, jako jedna z dziesięciu kobiet, których nie ogranicza wiek.
Zadanie współfinansowane jest ze środków otrzymanych z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020.